sobota, 11 sierpnia 2012

Prolog

 Danny obudził się gdy promyki słońca zajrzały przez szparę do małego pokoju znajdującego się nad pubem. Otworzył oczy, które natychmiast zmrużył. Podniósł się leniwie i rozejrzał po pomieszczeniu. Był sam, chociaż mógłby przyrzec , że gdy zasypiał na łóżkach obok znajdowali się Sam i James. Doszedł do wniosku, że musiało być dosyć późno i zeszli na śniadanie, nie chcąc go budzić. Podziękował im za to gdyż jego głowa nabrzmiewała ogromnym bólem. Przeczesał włosy, i klnąc pozbierał wszystkie swoje rzeczy leżące na stoliku. Telefon, aparat, dowód, dowód Bena, telefon bodajże Camerona i jeszcze dodatkowo czerwone stringi. Cóż, poprzednia noc musiała być dosyć barwna.

Gdy chodził po schodach, kręciło mu się w głowie. Że też nikt nie wpadł na pomysł, żeby zamontować tam windę i ulżyć tylu ludziom, z porannym kacem. Był to pewnie taki żart od pracowników, którzy mieli zapewne niezły ubaw witając rano swoich gości leżących na samym dole, po przejechaniu na własnym tyłku kilkunastu stopni.

Gdy udało mu się bezpiecznie, trzymając poręczy dotrzeć na sam dół, wytrzeszczył oczy. Pub był doszczętnie zniszczony. Odłamki szkła, walały się po podłodze nasiąkniętej whiskey i drinkami z tequilą. Półki były rozwalone a ich zawartość leżała porozrzucana po całej sali, na stołach i krzesłach.

- Kurwa. - zaklął opierając się o ścianę.

 Właściciel na pewno wytoczy im za to proces w sądzie. Jednak miał dziwne przeczucie, że mieli większe kłopoty na głowie po poprzedniej nocy.

-Danny ? - usłyszał nagle

Tuż za szafką barową  ujrzał Jamesa który trzymając się za głowę podtrzymywał Camerona, który cały zakrwawiony powtarzał coś w kółko i strasznie majaczył.

-Chryste, co mu jest ?

Podbiegł do Jamesa by mu pomóc. Skrzywił się, na widok ciemnoczerwonej zaschniętej krwi na twarzy ich przyjaciela.

- Jest naćpany - wyszeptał Caselless, który sam liczył na sobie wiele ciemnofioletowych siniaków. - Pobiliśmy się z paroma typami, Cameron chyba zarywał do dziewczyny jednego z nich. Wściekli się i próbowali nas stąd wywalić, no i zaczęła się burda...

Burda jak co noc. Razem przenieśli go na ciemną sofę położoną blisko okna, zasunęli zasłony i spojrzeli na siebie nie wiedząc co robić.

- Gdzie Sam i Ben ? - spytał James

- Myslałem że są z tobą !

- Nie widziałem ich parę godzin ! -

- Musimy ich znaleźć i jak najszybciej się stąd wynosić, zanim przyjadą tutaj gliny. I tak już mamy przejebane. - warknął Danny w którym złość mieszała się z przerażeniem.

Ben, Sam do licha jasnego, odezwijcie się. Krążyli po pomieszczeniu zaglądając w każdy kąt, otwierali szafy, sprawdzili schowki, nawet lodówkę. Nigdzie nie znaleźli najmniejszego śladu tej dwójki. Tak jakby rozpłynęli się w powietrzu.

- Odbierz, kurwa, dobierz - szeptał James wystukując na zmianę numer jednego i drugiego. Obaj milczeli.

- Mam nadzieję, że nie wpadli w żadne nowe kłopoty, jeszcze nam tego brakowało żeby wsadzili te swoje upośledzone tyłki tam gdzie nie trzeba.... Wylej mu na łeb trochę zimnej wody może się otrząśnie !

- Chyba już się wybudza...

- Dobra - zawołał Danny krążąc nerwowo wokół nich - Bierzemy go i zwijamy. Bena i Sama tu nie ma, nic tu po nas...

Odnaleźli tylne drzwi i podtrzymując Camerona wyszli na zewnątrz. Ich autobus zaparkowany był parę ulic dalej. Musieli przebrnąć przez nie, jak najszybciej i jak najmniej rzucając się w oczy. Ulgą było to, że Cameron stanął na własnych nogach i mimo iż nie do końca zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji podążał za nimi uśmiechnięty od ucha do ucha.  

Wtopili się w uliczny tłum, ciągnąc za sobą Camerona aż pod bramę parkingu dla pojazdów autobusowych. Ich kierowca zaparkował trzy rzędy od końca, najprawdopodobniej z prawej strony. Czując, ze idą o resztkach własnych sił, wypatrywali charakterystycznego czarnego busa z śladami licznych otarć na samym tyle. Krążyli nerwowo, przeciskając się pomiędzy innymi pojazdami i po jakimś czasie obaj ( Cameron wyznawał w tym czasie miłość dla zielonego śmietnika) musieli stwierdzić, że ich autobus gdzieś zniknął. Razem z kierowcą, Benem i Samem, sprzętem i być może górną częścią stringów które znalazł dziś z samego rana.





2 komentarze:

  1. Zaczyna się naprawdę ciekawie!
    Chłopaki lekko przegięli tej nocy..i muszę ponieść za to konsekwencje.
    Cameron na razie uśmiecha się od ucha do ucha, ale kiedy otrzeźwieje po niezłej dawce narkotyków, nie będzie mu do śmiechu.
    Również dodaję do linek :)
    Jeśli możesz, informuj mnie o nowych u mnie :)
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  2. 'Cameron wyznawał w tym czasie miłość dla zielonego śmietnika' ! xD Nawet gdybym przeczytała tylko to jedno krótkie zdanie, miałabyś we mnie oddaną czytelniczkę. Jak nic. :D Zaczyna się bardzo ciekawie. Od razu widać, że są z tych, z którymi nuda raczej jest nie wskazana.

    OdpowiedzUsuń